literature

Pokemon - RedxGreen - Walentynki

Deviation Actions

AryaDH's avatar
By
Published:
344 Views

Literature Text

Ludzie nie rozumieją. Nie pamiętają. Nie wiedzą, kim jestem. Zagłębiłem się w wygodny, zapadający się pod moim ciężarem fotel. Rozłożyłem ręce na podpórkach. To było jedyne miejsce, w którym mogłem uciec od tego wszystkiego. Obok puchaty pikachu pisnął swoje ciche „Pikachu~”, a potem wyłożył się na kolanach grzejąc je przyjemnie. Tak właśnie wyglądał mój własny, mały azyl. Tylko ja i Pokemony. Westchnąłem. Tak, jako dzieciak przeżyłem przygodę i jak się zakończyła…? Osiągnąłem wszystko, co osiągnąć można, ale potem i tak o mnie zapomniano. Umarłem dla świata. Jak każdy kolejny bohater… Przyszedł, stoczył swą walkę, a potem przepadł w legendach. Pogłaskałem parokrotnie złote futro, po czym sięgnąłem po pilota leżącego na stoliku tuż na wyciągnięcie ręki. Elektryczna mysz poruszyła się niespokojnie przez sen, zawsze zasypiał niesłychanie szybko. Włączyłem byle jaki program, ostatni zapamiętany przez telewizor. Potrzebowałem jedynie trochę hałasu. Ludzkiego głosu. Żeby tylko nie zapomnieć jak się mówi. Zupełnie sam od paru lat powoli przywykłem do mowy Pokemonów i zacząłem je rozumieć lepiej niż mój własny język. Zresztą nigdy nie mówiłem dużo. Przypadek sprawił, że na ekranie starego odbiornika zobaczyłem kilkunastoletniego chłopca. Czarne włosy, twarz skryta w cieniu daszka czerwono – białej czapki baseball’ówki , tegoż samego koloru bluza z krótkim rękawem, jeansy. Na plecach nosił żółty plecak. Tą karykaturę rozpoznałem od razu, aż nie potrafiłem się powstrzymać od ironicznego śmiechu, który wstrząsnął całym ciałem budząc przestraszonego pikachu. Oburzony zeskoczył na podłogę, najeżył sierść. Łzy zalśniły w krwisto rubinowych oczach. Śmiałem się i płakałem jednocześnie. A dzieciak w serialu wyjął z kieszeni biało – czerwoną kulę – pokeball, wyciągnął ją przed siebie.
- Jestem Red! I zostanę najlepszym trenerem Pokemon w dziejach! – zawołał z entuzjazmem ten chłopiec, który wyglądał jak ja, a jednocześnie mną nie był. Zachowywał się tak inaczej, a jednak tak samo. To on wyparł prawdziwego bohatera, stał się fałszywym bohaterem, który nie zginie nigdy. Mój czas nadszedł po pokonaniu Elitarnej Czwórki w Kanto. Potem przegrywałem parokrotnie przeciwko dzieciom, w których oczach lśnił ten sam blask, co w moich kiedy zaczynałem. Jego sława zaś nie przeminie. Legenda będzie trwać wiecznie, w ludzkich sercach. Ale to jak ją zapamiętają… To wszystko kłamstwa. Umarłem. Każda główna postać kiedyś umiera, by zostać zastąpioną przez marną imitację. To spotkało i mnie. Ten fałszywy Red odebrał moje osiągnięcia, moją przygodę, przywłaszczył ją. A nawet Pokemony…
I nagle dzwonek do drzwi przerwał niespodziewany atak szaleństwa. Te, zdarzały się coraz częściej, ale rzadko kiedy ktoś z zewnątrz pomagał mi je opanować. Wstałem, wręcz zeskoczyłem z fotela, przy okazji upuściłem gdzieś pilot, ale to nieważne. Poprawiłem czapkę dobrze wiedząc, kogo oczekiwać za drzwiami. I nie myliłem się. Ledwie je uchyliłem zostałem schwytany przez szafirowe tęczówki, unieruchomiony. Młodzieniec, dokładnie w moim wieku, zaglądał z zaciekawieniem za moje ramię. Nie raczył się nawet przywitać, patrzył na telewizor.
- Przygody Reda? – zapytał z lekko uniesioną brwią. Uśmiechnął się chłodno. Wzruszyłem ramionami, bo po co miałem mu odpowiadać. Skupiając się znów na twarzy przed sobą, przybysz kontynuował nieprzyjemne pytania.
- Wiesz, co dzisiaj za dzień?
Ponownie. Tylko lekki gest wyrażający obojętność.
- No tak – mruknął pod nosem. I nim się obejrzałem, znalazł się w moich objęciach, skryłem się w brązowym gąszczu włosów na jego głowie. Jedyny powód dla którego jeszcze kompletnie nie zwariowałem. Ten jeden, wyjątkowy człowiek, którego zwałem rywalem. Nikt inny nie był godzien tego tytułu. Bo mimo wszystkich naszych kłótni, bitew, nieporozumień… Wybaczył mi, że zabiłem kogoś bliskiego jemu, a sam nigdy niczyjej śmierci nie doświadczyłem.
- Green…
To nie jest opowiadanie, taki mały drabble. Właściwie nawet nie jest to shounen ai, bardziej... Hm... No mam nadzieję, że ludzie grający w Pokemony zrozumieją o co mi chodziło. Ale - wyjaśniając - ostatnio naczytałam się trochę creepypast z Pokemonów o podobnym przesłaniu. Chodzi o to, że postacie przedstawione ponownie nie są takie same jak te oryginalne. Chodzi mi tu na przykład o zastąpienie Silvera Ethanem albo Reda właśnie Redem z FireRed czy Ashem w anime. Ten program w telewizji nawiązuje... Chyba do Pokemon Black & White tudzież HeartGold and SoulSilver, gdzie klikając na telewizor postać wspominała coś o bajce o trenerze imieniem Red, oczywiście wiadomo o kogo chodzi. Heh. No i na końcu... Może moje myśli są trochę nie jasne... Akcja toczy się oczywiście w Mt. Silver, gdzie jak wiadomo zamieszkał w samotności. Co do Greena i o to, kogo Red zabił. Chodzi o tą słynną plotkę jakoby gracz był odpowiedzialny za śmierć Raticate'a rywala w oryginalnym Pokemon Red/Green, gdy podczas walki na S.S. Anne pokonujemy go, po czym od tej pory nigdy nie używa go już w walkach, a w Lavender Town wspomina coś w stylu "Czy wiesz jak to jest stracić pokemona?" cały wkurzony na gracza. No, to na tyle :D Być może w przyszłości napiszę jeszcze jakąś krótką creepypastę z Pokemonów, ale nie gwarantuję xd
© 2013 - 2024 AryaDH
Comments1
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
UWUNlCORN's avatar
OJEJ, słodkie x33 Też mnie wkurza jak ktoś podstawia Fire'a pod Reda, Red jest tylko jeden...Ale rany, słodki i emocjonalny drabble :D